Ulubieńcy marca

Dawno nic nie dodawałam ze względu na dużą ilość nauki oraz problemów osobistych, ale teraz już wszystko dobrze, a nawet lepiej niż sobie wyobrażałam :D
W marcu przetestowałam wiele produktów, a te polecane przeze mnie pokaże Wam właśnie w tym poście!

                                                                 TONIK EVREE

Pierwszy raz spotkałam się z takiego typu tonikiem, którego nie nalewamy na wacik, a następnie czyścimy twarz, ale bezpośrednio rozpylamy na cerę, bo "to twoja skóra potrzebuje odżywienia, nie wacik". Dzięki temu tonikowi widzę poprawę mojej cery - zmniejszyło się zaczerwienienie oraz trądzik, a skóra jest o wiele gładsza i elastyczna. W dodatku ma śliczny, różany zapach. Kupicie go za ok.17zł

                                   OCZYSZCZAJĄCA MASECZKA Z GLINKĄ BIELENDA

     Najlepsza maseczka z jaką miałam styczność. Po pierwszym użyciu od razu zauważyłam zmniejszenie się zaskórników, zwężenie pór i ich mała widoczność, oraz wygładzenie skóry i zmatowienie. Taka maseczka kosztuje 3zł, więc nie są to żadne wielkie pieniądze, a jej stosowanie daje nam tyle korzyści.

                                            

                                          DROGOCENNY OLEJEK ARGANOWY BIELENDA

Niesamowity olejek, który doskonale nawilża, odmładza oraz regeneruje. Rano stosuje go po toniku na twarz, po kąpieli na ciało, a wieczorem na suche lub mokre końcówki włosów, przez co się nie rozdwajają. W tym miesiącu Bielenda została moim numerem jeden przez wspaniałe produkty, które oferują. Kupiłam po 16zł.

                                     MATOWA POMADKA W PŁYNIE GOLDEN ROSE 

Jest to jedna z lepszych pomadek matowych, z którymi się spotkałam. Jako maniaczka kosmetyków do ust znam wiele takich produktów o wykończeniu matowym, lecz ten mnie pozytywnie zaskoczył. Jest bardzo dobrej jakości, a przy tym nie kosztuje fortunę.

Pomadka nr 16 najbardziej przypadła mi do gustu, bo uwielbiam kosmetyki w kolorze nude, a ten kosmetyk taki właśnie jest. Składniki zawarte w pomadce są bardzo dobrej jakości, a jej trwałość, jak dla mnie, jest świetna. Normalnie mogłam jeść, pić, a ona cały czas była na ustach. A wieczorem musiałam ją jeszcze zmywać.











Aplikator też jest wygodny. Łatwo się nim nakłada kosmetyk na usta oraz maluje.
Tak więc Golden Rose bardzo zaskoczyło tą matową pomadką, bo jest nieziemska i warta swojej ceny. Minusem jednak jest dla mnie to, że "nie wtapia się" w usta, ale zasycha w odróżnieniu od kolejnego cudu. Kupicie ją za 20zł.

                                                               POMADKA Z INGLOTA

Moja ulubiona czerwona pomadka, którą dostałam na urodziny o numerze 409. Jest matowa i świetnie kryje, ale niełatwo ją nałożyć na usta, dlatego przed nałożeniem Inglota stosuję zwykłą, czerwoną konturówkę w tym samym kolorze, którą obrysowuje usta.
Kosmetyk jest trwały, ale pomadka w płynie z GS akurat tutaj wygrywa. W produkcie Inglota podoba mi się właśnie to, że nie wysycha na ustach tworząc jakby warstwę, ale od razu je matuje (jak na zdjęciu wyżej).

                                                LAKIER HYBRYDOWY SEMILACA

Od blisko roku potrafię już sama robić hybrydowe manicure. Zazwyczaj używam lakierów firmy cosmetic zone, bo są bardzo dobre i chyba najtańsze (7g/18zł), ale nie zawsze mają taki odcień lakieru, który szukam. Znalazłam więc w firmie Semilac lakier, który podbił moje serce. Ma śliczny kolor nude. Jak wszystkie lakiery z Semilaca, ten łatwo się aplikuje i potrzeba dwóch warstw, by kryło. Tym lakierem mam pomalowanego kciuka, który jest na poniższym zdjęciu.

Znaliście wcześniej któryś z powyższych kosmetyków? Piszcie w komentarzach, co o nich sądzicie! :D